Każdy widział przynajmniej jeden wypadek komunikacyjny. Relacje pojawiają się w telewizji, nagrania z samochodowych kamer tworzą kompilacje w Youtube. Statystyki nie kłamią. Nawet latanie samolotem jest bezpieczniejsze niż jazda samochodem. Praca zawodowego kierowcy to stawianie czoła tysiącom zagrożeń dziennie.
To, co najbardziej wpływa na wypadki z udziałem kierowców samochodów ciężarowych to pośpiech. Firmy często szukają oszczędności lub przyrostu zysków kosztem bezpieczeństwa kierowcy. Spedytorzy bez przerwy ,,optymalizują”, szefostwo stawia nierealne wymagania. Nie każdy pamięta, że zestresowany kierowca łatwiej popełni błędy, które będą kosztować dużo więcej niż chwilowe opóźnienie. Lepiej jest wyznaczyć termin dostawy z choć minimalnym ,,zapasem”.
Osłabiona koncentracja, również może przyczyniać się do wypadków. Przepisy regulują stosunek długości pracy do odpoczynku nie bez powodu. Każdy chyba miał okazję choć raz w życiu się nie wyspać i wie, jak ciężko się wtedy myśli. Zmęczenie natomiast powoduje stan podobny do tego po spożyciu alkoholu. Człowiek odpowiedzialny nie wsiada za kółko po kilku głębszych. Dlaczego zatem jeździmy mimo ekstremalnego zmęczenia? Jeśli czujemy, że nasza koncentracja i uwaga ,,siada” to powinniśmy rozważyć przerwę. A nadmiar ,,nadgodzin” nawet u najlepszych trzeba uważnie kontrolować.
Trasa czasami bywa długa i nudna. Dlatego kierowcy umilają sobie jazdę na różne sposoby. Niektórzy z nich prowadzą vlogi — internetowe dzienniki, w których zamiast wpisów są nagrania wideo. O ile mówienie i kierowanie samochodem, nie jest bardzo rozpraszające, o tyle korzystanie z telefonu czy komputera skutecznie odwraca uwagę od drogi. Dlatego komentarze i wiadomości warto sprawdzać raczej na postoju niż w trakcie jazdy. W przypadku wielkich maszyn, korzystanie ze zdobyczy technologii podczas siedzenia za kółkiem jest ekstremalnie niebezpieczne. Lepiej więc również w trakcie trasy nie zamęczać kierowców kontrolnymi telefonami.
Następną przyczyną wypadków jest oczywiście nieprzestrzeganie przepisów. Co zrobić, kiedy odbiera się dziesiąty telefon od spedytora z pytaniem, czemu towar jeszcze nie jest na miejscu? Najprostsza reakcja — docisnąć pedał gazu i przekroczyć bezpieczną prędkość. Jeśli jednocześnie auto jest przeciążone, ryzykujemy zniszczenie nie tylko drogi. Syndrom młodego, dzikiego kapitalizmu — jak najszybciej, jak najwięcej. Łatwo zapomnieć, że nad autem ze zbyt dużym ładunkiem trudniej zapanować.
Mówią, że wypadki chodzą po ludziach. Na pewno jeżdżą po drogach. Warto pomyśleć czy ryzyko jest warte pieniędzy, dla których je podejmujesz, czy jako kierowca, czy spedytor, czy szef. Jedna decyzja może spowodować łańcuch następujących po sobie wydarzeń. Dlatego wszystkim kierowcom życzę nie tylko szerokości, ale także rozsądku. Swojego i współpracowników.